Przemówienie było zgrabne. Trochę sloganów, sporo emocji, kilka obietnic, uspokajających słów, ale także sporo półprawd i gróźb.
Slogany jak zwykle: jedność, wartości, moralność, prawda i tradycja. Emocje to wielki biało-czerwony ruch, ale też dobra zmiana związana z obchodami katastrofy smoleńskiej i pogrzeb Łupaszki. Okazja, Dzień Flagi, sprzyjała takiemu nastrojowi.
Obietnice to głównie sprawy socjalne, emerytury, renty, równość, solidarność, ale też największy i bajkowy Plan Morawieckiego, który ma jednoczyć cały rząd. Obietnica na miarę chwały Polski, wielkiej i potężnej w Europie. Dla środowiska Kukiz 15 mamy obietnicę prac nad nową konstytucją w 2017 r. Dla osób znających projekty Konstytucji PIS, to bardziej jednak groźba niż obietnica.
Wszyscy Polacy mieli usłyszeć uspokajające słowa o pozostaniu w UE, słowa, które miały zniechęcić do pójścia na marsz KOD i stworzyć wrażenie, że PIS to partia proeuropejska, której ktoś przykleja gębę. W zapomnienie poszły słowa posłanki Pawłowicz o fladze UE jako szmacie, wyprowadzenie flag UE czy słowa ministra Waszczykowskiego. Tu i teraz PIS jest proeuropejski.
Półprawdy to słowa o propozycji PIS kompromisu w sprawie Trybunału – nikt o nim nie słyszał, ale „ciemny lud to kupi”. Tekst o konstytucji, którą PIS respektuje, bo przecież jest słynny artykuł 197, a zapomnimy o opinii Komisji Weneckiej, uchwałach Sądu Najwyższego czy Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Było też o zasługach PIS w kwestii bezpieczeństwa energetycznego czy baz NATO z pominięciem wszystkich innych rządów. A także o wolności mediów z pominięciem skoku na media publiczne.
A groźby? Tym razem zgrabnie ukryte, bez dosłowności.
Do środowiska sędziów – mowa o braku zgody na anarchię sędziów i kłanianie się przestępcom. Trudno się oprzeć wrażeniu, że to prawnicy mają stać się wrogiem ludu. Dla samorządów słowa o księstwach, które trzeba rozgonić. Dla środowiska nauki mowa o kontroli stopni naukowych. Dla wszystkich innych słowa o prymacie wolności słowa nad tolerancją i zakazem szerzenia nienawiści – puszczone oko do środowisk ONR.
Tylko trudno było oprzeć się wrażeniu, że przemówienie to brzmiało jak przygotowanie do rewolucji ludowo-narodowej, w której ceną za socjalne korzyści i mityczne bezpieczeństwo, ma być demokracja i otwarta Polska. Państwo wolnego rynku, stabilnego budżetu, swobód obywatelskich i trójpodziału władzy ma stać się ofiarą „dobrej zmiany”.
PS. Niektórzy mówią, że rewolucja już się toczy, a zamach na TK jest jej pierwszym etapem.