Jeszcze nie wybrzmiały kuriozalne i głupie słowa „światłych” senatorów PIS i PO wygłoszonych z okazji procedowania ustawy o in vitro , a już mamy kolejny pokaz „kompetencji” naszych senatorów. Pod obrady Senatu weszła ustawa o uzgodnieniu płci.
Ustawa ma na celu ułatwienie życia osobom, których płeć psychologiczna, odczuwalna jest niezgodna z płcią metrykalną i biologiczną. Tym, które, chociaż urodziły się mężczyznami, zawsze czuły się kobietami i odwrotnie. I chociaż dotychczas osoba transseksualna również miała możliwość dokonania prawnej korekty płci, to wymagało to upokarzającego dla niej i jej rodziny pozwu przeciwko jej rodzicom. Tak, jakby to oni byli winni, że nie utożsamia się ze swoją płcią biologiczną. Teraz procedura ma być uproszczona, ma nie wymagać pozywania rodziców, a zamiast opinii trzech lekarzy psychiatrów/seksuologów wystarczy dwóch.
I po raz kolejny (po in vitro) w Senacie mamy popis indolencji umysłowej, a może cynicznej gry pod publiczkę wybranych senatorów PIS i PO. Słyszymy próby porównywania transseksualizm do pedofilii, która jest przestępstwem, podejrzenia, że chodzi o ominięcie prawa i próbę zawarcia małżeństwa homoseksualnego. Padła też propozycja leczenia farmakologicznego dla osób transseksualnych. Senator Jan Rulewski z PO zapytał: „Czy istnieje taki przyrząd do badania płciowości, jak termometr do badania temperatury, w mózgu oczywiście?”
Czy istnieje jakieś narzędzie do badania głupoty? – Chciałoby się odpowiedzieć.
Po raz kolejny traktuje się pewną grupę obywateli Polski jak oszustów i osoby z widzimisię, a nie ludzi nieszczęśliwych, którzy decydują się na drogę pełną wyrzeczeń – leczenie hormonalne i serię operacji, żeby żyć w zgodzie ze sobą i być szczęśliwymi.
I chociaż na tym morzu idiotyzmów i niechęci do bliźniego są małe wyspy racjonalizmu jak senatorowie Pinior i Kutz, to dochodzę do wniosku, że tego nie da się wyleczyć farmakologicznie, a jedynym rozwiązaniem jest likwidacja.
Likwidacja Senatu.