Angelina Jolie świadomie poddała się osądowi ludzi i chociaż na operację zdecydowała się nie na skutek kaprysu, tylko po konsultacji z lekarzami, wiedziała, że jej decyzja spotka się również z krytyką. I oczywiście można zastanawiać się czy powinna wybrać leczenie zachowawcze, profilaktykę, czyli coroczne badania, czy też zdecydować na rozwiązanie ostateczne, to trudno odmówić jej działaniom rozmysłu. Wiemy, też, że zdawała ona sobie sprawę ze skutków medycznych, z faktu, że nie będzie już mogła mieć dzieci i że skazuje się na przyśpieszoną menopauzę.
Tak jej decyzję odbiera większość cywilizowanego Świata, jednak są ludzie, którzy wiedzą wszystko najlepiej i iście po chrześcijańsku z przyjemnością osądzą bliźniego: „Ciekawe, czy Angelina Jolie wie, że istnieje też rak mózgu… I pytanie, kiedy jej mąż wyrazi radość, że w celu wiecznego życia żona prewencyjnie dokonała amputacji mózgu?” czytamy na Twitterze Tomasza Terlikowskiego i przyznam, że natychmiast przypomina mi się sławny cytat ze Szpitala na Peryferiach. I już wiem, że gdyby głupota miała skrzydła, latałaby Pan redaktor jak gołębica.
Zastanawiałam się też jakie motywacje kierowały panem redaktorem, dlaczego uznał, że ma prawo osądzać kogoś, kto podjął jedną z najtrudniejszych decyzji w swoim życiu, decyzję, która nikogo nie krzywdzi, a jej daje nadzieję na długie życie. I naprawdę nie znajduję nic, co bo mogło uzasadniać taką głupotę i okrucieństwo autora wpisu. Moje odczucia, na szczęście, podziela wielu internautów i trudno się dziwić, że najbardziej popularnym komentarzem pod statusem Terlikowskiego o Angelinie Jolie jest uwaga: „No pan sobie świetnie radzi bez mózgu”.
Liczę tylko na to, że Angelina Jolie nie czyta polskich mediów. I też dałam temu komentarzowi lajka.