Ustawa przyjęta wczoraj przez Sejm ma z ustawą z 1997 roku tyle wspólnego, że powstała na jej bazie. Podobnie jak wycofany w toku prac Sejmu, na skutek jego lekceważenia przez PIS projekt KOD, zgodny z zasadami państwa prawa. Ponieważ jednak ustawa z 1997 nie zapewniłaby PIS dwóch podstawowych celów partii, więc dodano do niej zabójcze dla demokracji polskiej elementy.
Jakie to cele przyświecały PIS?
Oczywiste. Pierwszy to przejęcie, mimo nieposiadania jeszcze większości sędziów wybranych przez PIS, kierownictwa nad TK. Drugi, to takie spowolnienie prac, oraz taki dobór wniosków do rozpatrywania, żeby Trybunał w tej kadencji nie był w stanie sprawdzić zgodności z konstytucją żadnej z ustaw przegłosowanych przez PIS.
Jak osiągnęli te cele? Prosto, wystarczyło do bazy, jaką była ustawa z 1997 roku dopisać kilka ustępów lub podmienić kilka zapisów.
Np. oryginalny tekst przewidywał, że prezesa TK wybiera Prezydent RP spośród dwóch sędziów, którzy w głosowaniu wewnątrz TK dostali najwięcej głosów. Nowa ustawa zawiera zapis, że spośród „co najmniej trzech”. Realnie to oznacza, że to PIS zadecyduje, kto zostanie przyszłym Prezesem TK, a Prezydent Andrzej Duda wybierze sędziego namaszczonego przez PIS.
Mogły istnieć też obawy, że w składach orzekających (przynajmniej do czasu, gdy prezesem, nie zostanie prezes z nadania PIS) będzie za mało sędziów z wyboru obecnie rządzących. Co PIS z tym robi? Po pierwsze ustawą włącza do orzekania tych trzech sędziów, którzy zostali wybrani z naruszeniem prawa przez Sejm tej kadencji, tych, od których nocą ślubowanie przyjął Prezydent Duda. Oznacza to, że PIS doprowadza do sytuacji, w której w TK, wybranych zgodnie i niezgodnie z prawem, będzie już 6 sędziów z ich poparciem. Po drugie stwierdza, że większość spraw będzie musiała być rozpatrywana w pełnym 11 osobowym składzie, o ile tak zdecyduje trzech sędziów TK. I o ile zawsze wzbraniałam się z przypisywaniem sędziów TK do konkretnych partii, to teraz mamy do czynienia z ludźmi, których większość miała silne, polityczne związki z PIS.
Teraz mechanizmy spowalniająco-blokujące. Po pierwsze, duże składy orzekające, większe niż w ustawie z 1997 roku, po drugie zasada podstawowa, że sprawy są rozpatrywane zgodnie z kolejnością wpłynięcia. Już w TK jest kolejka, wprowadzenie takiego zapisu oznacza, że Trybunał ustawami PISu zwyczajnie może nie zdążyć się zająć. Ale jednak, na wszelki wypadek, PIS dokłada kolejny mechanizm. 4 sędziów składu orzekającego może odroczyć wydanie wyroku dwa razy po 3 miesiące, czyli w sumie o pół roku. To nie zadziała? Żaden problem, prezydent dostał prawo do zmieniania kolejności rozpatrywania spraw. Wystarczy wrzucić ustawę z poprzedniej kadencji i kazać ją rozpatrywać jako pierwszą. Jeśli dodamy do tego przepisy przejściowe nakazujące ponowne rozpatrywanie większości spraw już teraz będących przedmiotem obrad TK, to mamy pełny mechanizm blokujący.
Mało Wam? To na wszelki wypadek, dopisano, że prokurator generalny musi być na rozprawie, a jak go nie ma to prawdopodobnie rozprawa powinna być odraczana. Nie muszę dodawać, że tym prokuratorem jest Minister Ziobro.
O kuriozalnym zapisie o drukowaniu „rozstrzygnięć, które zapadły z naruszeniem przepisów od 10 marca”, aż wstyd mi, jako posłowi, pisać.
Tak na bazie Ustawy z 1997 roku powstał PISowski bubel prawny dający rządzącym pewność, że TK przypadkiem nie skontroluje żadnej niekonstytucyjnej ustawy PIS. I o to chodziło PIS.
Tak też PIS łamie kręgosłup porządkowi prawnemu Rzeczypospolitej Polskiej.